Trochę popracowaliśmy, jakieś grabienie pozostałych z jesieni liści, podłączenie wody, ale przede wszystkim wywietrzyliśmy naszą miastową kotę, szczęśliwą niemiłosiernie, że w końcu można poskakać po drzewach i wytarzać się w trawce.
Ale to miastowe koty tak mają, bo miejscowe, w pełnej gotowości czekają na powrót wszystkich skrzydlatych przyjaciół :-)