sobota, 12 listopada 2016

Powinnam

mieszkać na wsi, byłabym zdrowsza. Dwa dni grabienia liści rozruszało wszystkie moje mięśnie.




W domu coraz zimniej, paliłyśmy z mamą już non stop w kuchni  i w kominku. Na obiad łosoś.


Mama nazbierała dwa wiadra opieniek, obgotowała je, tak że do domu przywiozłyśmy już gotowy produkt do zaprawienia tylko śmietaną i czosnkiem.