niedziela, 31 maja 2015

Ostatnie dni maja

Pachną akacją i jaśminem. Jaśmin pachnie obłędnie, ciężkim duszącym zapachem. Całe szczęście rośnie w odległej części podwórka
i zapach dociera już przefiltrowany przez powietrze.


Po dwóch tygodniach nieobecności, mam wrażenie, że wszystko kwitnie w zastraszającym tempie, coś zostanie na lipiec?  :-)





Teraz jest cudny czas, nie pojawiły się jeszcze komary, nie atakuje mszyca, można siedzieć do woli na dworze, bez odganiania się od brzęczących owadów, a wszystkie kwiaty są świeże i nie obżarte.
Czarny bez urzekł mnie dziś bez reszty, jego baldachimy wyglądają jak utkane z misternej koronki.
Może uda się w długi weekend po Bożym Ciele coś z niego zrobić, jakiś sok, albo chociaż usmażyć w cieście.



A w starym cudnie pokręconym pniu rośnie mięta.
Czas chyba na nalewkę miętową.

wtorek, 19 maja 2015

17 maja godzina 10:55

Ten weekend był szczególny na wsi, obchodziliśmy rodzinnie urodziny naszego syna pierworodnego :-)
Były kolorowe czapeczki z napisem Happy Birthday, papierowe trąbki  i zjedzone 2 torty, firmowy i orzechowy.



środa, 13 maja 2015

Biało żółto

Z tygodnia na tydzień zieleń jest coraz  bardziej wybujała.
Teraz najbardziej dominujące są bzy, całe powietrze przesiąknięte jest ich zapachem, zwłaszcza wieczorem. W tym roku na naszym podwórku kolorem przebijającym się przez tę zieleń jest biały. Białe bzy, na biało kwitną wiśnie, konwalie, kalina, stokrotki, a i nawet niezapominajki jakoś się rozbieliły. Nasz stary kasztanowiec brzęczy intensywnie cały dzień :-) tak, tak pszczoły uwijają się jak mogą korzystając z tej masy kwitnących kwiatów.









A poza wsią, na polach dominuje kolor żółty :-) rzepak, rzepak wokoło.


poniedziałek, 4 maja 2015

1-3 maja, długi weekend

Miał być zimny, ponury i deszczowy i tak było w pierwszy dzień w piątek do połowy dnia. Obudził mnie deszcz, więc wzięliśmy się za przemeblowywanie na górze, coś się przesunęło, coś wyrzuciło, czyli pełen sukces :-)
A po południu nagle się wypogodziło, wyszło słońce i już tak zostało do niedzieli.
Posadziliśmy floksy, które dostałam od przyjaciółki i jej mamy. Mają być białe, różowe i intensywne fuksjowe. Posadziliśmy je między piwoniami, jak piwonie przekwitną kwitnienie przejmą floksy.
Od jakiegoś czasu planowaliśmy długi weekend zapoznawczy z przyszłą rodziną syna, ale z powodu nieciekawych prognoz pogodowych jeszcze w czwartek synek wszystko odwołał. Plany swoje, a pogoda swoje, wystrychnęła nas na dudka :-)  Weekend zapoznawczy przesunięty na za dwa tygodnie. Chociaż my i tak grillowaliśmy w siedem osób,  my, moi rodzice, czyli babcia z dziadkiem,synki nasze i przyszła synowa.
Teraz wszystko kwitnie na potęgę, zieleń jest świeża i soczysta, ptaki świergolą jak noc, tak dzień. Później, gdy wysiadują już pisklęta milkną, by nie zdradzać swoich gniazd i robi się nagle przytłaczająca cisza. Uwielbiam maj za to rozświergolenie :-)