sobota, 21 listopada 2015

Gdy zimo i mokro

to zupełnie nie ma się ochoty jechać na wilgotną i zimną wieś. Tymczasem w czasie drogi deszcz ustał, a dom odwrotnie niż dwa tygodnie temu przywitał nas w miarę ciepło. Ostatnio temperatura na dworze przekraczała +15, a dom trzymał chłód. Tyma razem temperatura na dworze +2, a w domu zadziwiająco cieplej. Wystarczyło napalić w kuchni kaflowej, w kominku i momentalnie było ciepło.
Machanie grabiami powoduje, że nawet  +2 nie jest straszne. Ubrana na cebulkę w miarę coraz większej grabionej powierzchni, zaczęłam pozbywać się kolejnych warstw.
W związku z tym, że zapowiadają przymrozki odłączyliśmy już wodę na zewnątrz, pochowaliśmy resztę sprzętów, stół i pojemniki. Schowałam też drewnianego ludka, który siedział na brzozie, okryłam nowo posadzone hortensje i róże. Zima idzie.....


niedziela, 8 listopada 2015

Nasza kota ma depresję

jesienną. Nie ma się co dziwić, gdyż od kwietnia do października przebywa na wsi, wolna biega po trawie, skacze po drzewach, wyleguje się w trawie na słońcu. Od listopada do kwietnia wraca do domu w mieście. No i właśnie znów ma depresję z tego powodu, niby w mieście ciepło i bezpiecznie, ale nudaaaaa Panie nudaaaaa. W ten weekend pojechaliśmy znów na wieś, bo liście lecą nieubłaganie i ciągle coś trzeba grabić, kota oczywiście pojechała z nami, przez weekend znów była szczęśliwa. A teraz znów nuuudaaaaaa.....






Ja za to po weekendzie mam zakwasy, tak to jest jak wykonuje się inne ruchy, niż siedzenie przy komputerze :-)  Plan grabienia liści wykonany tylko w połowie, tak że za tydzień znów nas to czeka. Spotkaliśmy się też towarzysko, przyjaciele pochwalili się, ze za 7 miesięcy zostaną dziadkami. Szczęśliwcy.

niedziela, 1 listopada 2015

Miałam wrócić

po dwóch tygodniach. Nie udało się, zbyt wiele po drodze się działo.
Ostatni dzień października i pierwszy dzień listopada przepiękny słoneczny. Jeszcze w październiku pograbiliśmy trochę liście, na podwórku.









Dziś rodzinnie odwiedziliśmy groby dziadków moich.