A po południu nagle się wypogodziło, wyszło słońce i już tak zostało do niedzieli.
Posadziliśmy floksy, które dostałam od przyjaciółki i jej mamy. Mają być białe, różowe i intensywne fuksjowe. Posadziliśmy je między piwoniami, jak piwonie przekwitną kwitnienie przejmą floksy.
Od jakiegoś czasu planowaliśmy długi weekend zapoznawczy z przyszłą rodziną syna, ale z powodu nieciekawych prognoz pogodowych jeszcze w czwartek synek wszystko odwołał. Plany swoje, a pogoda swoje, wystrychnęła nas na dudka :-) Weekend zapoznawczy przesunięty na za dwa tygodnie. Chociaż my i tak grillowaliśmy w siedem osób, my, moi rodzice, czyli babcia z dziadkiem,synki nasze i przyszła synowa.
Teraz wszystko kwitnie na potęgę, zieleń jest świeża i soczysta, ptaki świergolą jak noc, tak dzień. Później, gdy wysiadują już pisklęta milkną, by nie zdradzać swoich gniazd i robi się nagle przytłaczająca cisza. Uwielbiam maj za to rozświergolenie :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz