poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Weekend zimny

i deszczowy. Totalnie mnie to odrzuciło od robienia zdjęć, tylko + 3 stopnie. Przyrodzie to jednak nie przeszkadza, ptaki świergolą niemiłosiernie, ciesząc się, że w końcu wiosna. Na polu widzieliśmy bociana i 2 żurawie. ŻURAWIE (sic!) pierwszy raz w "mojej"wsi widziałam żurawie. Piękne są.
Generalnie weekend minął tak, że mama siała i sadziła w deszczu, mąż kosił trawę w deszczu, a ja paliłam w piecu, gotowałam gorące zupy, a potem zaganiałam przemoknięte towarzystwo do ciepłego domu, przebierałam w suche rzeczy, rozgrzewałam ciepłą zupą i kieliszeczkiem orzechowej nalewki. Nastawiłam nalewkę z melisy, bo melisa przetrwała zimę i ma piękne świeże zielone liście. Moczą się więc w spirytusie.  Mąż zaczął malować sień...Kolejny wiosenny weekend minął i kolejne przed nami :-).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz