W czwartek był ciąg dalszy biesiadowania, oraz spacer po okolicy.
W piątek, gdy dziewczyny się wylegiwały w słońcu, lub cieniu jak kto lubił, Grzegorz stwierdził, że się nudzi i odmalował drewnochronem nasz komplet ławek. Nabrały pięknego brązowego koloru.
Nadaliśmy Grześkowi dożywotnie miano wylegiwania się na ławkach.
Wieczorem ognisko, pieczenie kiełbasek, i słuchanie koncertu treli słowika, a na niebie morze gwiazd i księżyc w pełni.
I tak do soboty :-) , a w niedzielę niestety trzeba było już wracać do miasta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz