czwartek, 18 sierpnia 2016

Dzień trzeci

Na śniadanie dwa jajka z surówką z sałaty rzymskiej, koperku, pietruszki i pokrzywy z oliwą i octem jabłkowym. Herbata z czystka. Oczywiście wcześniej woda z sokiem z cytryny i łyżka ostropestu.




Odkrywam, że można żyć bez kawy, której nie piję od tygodnia. Organizm się zbuntował i po kawie bolała mnie głowa. Śniadania na ławce w słońcu uzależniają. Z przerażeniem myślę, że już niedługo, w poniedziałek trzeba wskoczyć w ustalone trybiki korporacyjne. Kawa, praca, miasto.

Pojawiło się "babie lato". Srebrne nitki połyskują w słońcu rozciągnięte czasami nawet na kilkadziesiąt centymetrów.




Odwiedził mnie kuzyn taty, właściwie przyjechał zobaczyć się z rodzicami, szkoda, że wybrał akurat dzień, gdy ich nie ma.
Nie chciał zostać na obiad, może gdyby byli rodzice zostałby dłużej, Porozmawialiśmy co słychać i popędził dalej, bo na liście miał kolejne odwiedziny. Kiedyś przyjeżdżał rowerem, ale teraz już mu za daleko te kilkadziesiąt kilometrów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz