Sąsiadka przynosi jajka od kur, takie wiejskie, prawdziwe, co to kury chodzą po podwórku i grzebią sobie co tam im się podoba, oraz piękną, dużą cukinię.
Wieczorem ( całe szczęście, bo już mi się znudziła ta samotność, która dobra jest może na chwilkę, ale na kilka dni jest okropna ) przyjeżdżają mama z tatem, mąż, chłopcy i przyszła synowa. Smażę więc tę cukinię na ich przyjazd i robię kotlety mielone z czosnkiem, cebulą i natką pietruszki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz